top of page

Hans Ulrich Gotthard Maria Friedrich Leopold Hyazinth Aloysius Edgar Schaffgotsch (1927-2009)

Hans Ulrich Schaffgotsch ca. 1938-min.jpg

Piątym dzieckiem a zarazem pierwszym synem był Hans Ulrich Gotthard Maria Friedrich Leopold Hyazinth Aloysius Edgar Schaffgotsch, urodzony 10 lipca 1927 roku w Kopicach. Jako pierwszy syn miał zostać w przyszłości kolejnym dziedzicem nie tylko Pałacu w Kopicach i kopickiego majątku, ale również "imperium przemysłowego" Schaffgotschów na Śląsku. Gdy miał 16 lat nieoczekiwanie zmarł jego ojciec (18.5.1943). Zanim jednak zdążył osiągnąć pełnoletność aby przejąć w swoje ręce kopicką posiadłość, musiał wraz z rodziną opuścić Kopice uciekając przed nadciągającą Armią Czerwoną. W ten sposób stał się jedynie teoretycznie właścicielem potężnej fortuny jego przodków. Przegrana wojna, nowe granice na mapie Europy a tym samym utrata Śląska i wszystkiego co posiadali, zaważyło tak o jego dalszych losach, jak również pozostałych Schaffgotschów rodem z Kopic. Pałac w Kopicach i cała kopicka posiadłość była tylko kroplą w morzu, tego co kopiccy Schaffgotschowie naprawdę stracili. Wartość ich majątku, który w roku 1904 Joanna przekształciła zgodnie z duchem czasu w spółkę akcyjną "Gräflich Schaffgotsche Werke", szacowano pod koniec lat 30-tych ubiegłego wieku na ponad 100 milionów marek. Myślę, że byłaby to dzisiaj równowartość kilkunastu miliardów Euro.

Ale wracając do Hansa Ulricha ...

Końcem siarczyście mroźnego stycznia 1945 roku, trzema samochodami, w towarzystwie kilkunastu osób (matki Sophie, brata Friedricha Karla, sióstr Eugenie i Gabriele, niani Elise Ehret oraz kilku osób z pałacowej służby) w pośpiechu opuścił Kopice.

Schaffgotsche pozostawili w pałacu prawie wszystko, zabierając ze sobą tylko tyle ile mogli udźwignąć ... najcenniejsze, rodzinne pamiątki.

Celem ucieczki była Bawaria na południu Niemiec, gdzie mieli krewnych. Uciekając z Kopic przez Czechy, zatrzymali się na jedną noc u krewnej w Pradze. Ktoś z sąsiadów doniósł i rankiem następnego dnia zjawili się czescy partyzanci. Ci chcieli od razu wszystkich rozstrzelać, jednak  praska krewna Schaffgotschów na kolanach wybłagała u partyzantów pozostawienie ich przy życiu.

Skończyło się jedynie na obrabowaniu Schaffgotschów z wszystkiego co mieli przy sobie. Zabrano im nie tylko osobiste kosztowności, ale także samochody wypełnione najcenniejszymi pamiątkami zabranymi w pośpiechu z Kopic. Możemy tylko wyobrazić sobie jak musieli obłowić się czescy rabisie. Schaffgotschom odebrano rodzinne klejnoty, w większości wykonane jeszcze dla hrainy Joanny przez najznakomitszych europejskich jubilerów XIX wieku. Diamenty, szmaragdy, rubiny oprawione w złoto i platynę, w zegarkach, koliach, bransoletach, broszach i diademach. Także najcenniejsze dzieła sztuki które można było spakować lub zrolować do walizek. Kto wie, może właśnie (tylko) zadowolonie potężnym łupem, przekonało rabusi do darowania Schaffgotschom życia? W każdym razie po wielu dniach morderczej tułaczki, dotarli do granic Bawarii, która była już pod kontrolą wojsk amerykańskich. Niestety, nie pozwolono Schaffgotschom na przekroczenie granicy, ponieważ po tym jak ich obrabowano, nie mieli przy sobie jakichkolwiek dokumentów. Amerykanie bardzo dokładnie i ostrożnie sprawdzali każdego, kto próbował przekroczyć granicę uciekając ze wschodnich ziem Trzeciej Rzeszy, w tym Dolnego i Górnego Śląska. Skrupulatnie wyszukiwano i wyłapywano nie tylko zwykłych dezerterów w cywilych ubraniach, ale także oficerów, urzędników i elitę NSDAP. W miarę bezpieczna i "humanitarna" Bawaria, znajdująca się pod nadzorem amerykanów, była najczęstszym i najbardziej pożądanym celem uciekających przed żądną zemsty Armią Czerwoną niemieckich elit wojskowych jak i niemieckiej arystokracji.

Dla Schaffgotschów bez dokumentów nastała przymusowa przerwa w podróży. Zanim zostali skrupulatnie sprawdzeni i potwierdzono ich tożsamość, spędzili koczując na granicy prawie trzy tygodnie. Poznali na własnej skórze co to nędza, głód czy strach przed grasującymi wokoło bandami rabusi. Zatrzymali się w jednym z gospodarstw nieopodal granicy, myjąc się w stawie i nocując w stodole. Przetrwali jedynie dzięki sprycie 17-letniego Hansa Ulricha. Ten w zamian za żywność, pracował dla amerykańskich żołnierzy, wywołując filmy z ich aparatów fotograficznych. Przydała się dotychczas niedoceniana nauka, przekazana mu jeszcze przez ojca, który kilka lat wcześniej nauczył go fotografować i wywoływać filmy.

Po przedostaniu się do Bawarii cała rodzina zamieszkała w Regensburgu. W wynajętym przez hrabinę Sophie, małym, ciasnym mieszkaniu musieli pomieścić się w 6 osób (Sophie, jej dwie córki Eugenie i Gabrielle, syn Hans Ulrich i Friedrich Karl oraz siostra ich matki). Córka Paula z mężem mieszkała już w miejscowości Baden-Baden na Badenii-Wirtembergii (Baden-Württemberg). Najstarsza córka Wilhemine pozostała z mężem i córkami na terenie Czechosłowacji. Wprawdzie utracili pałac i rodzinny majątek męża w Karwinie (Karvina) na Czeskich Morawach nieopodal Cieszyna, ale przenieśli się do krewnych w okolicach Karlsbad (Karlowe Wary). Parę miesięcy później (22 listopada 1945) 26-letnia Wilhelmina zginęła w wypadku samochodowym.

Był to ogromny szok dla całej rodziny, jednak myślę że szczególnie dla matki Sophie. Dwa lata wcześniej straciła męża, a teraz najstarszą córkę, która osierociła dwie małe córeczki, pierwsze wnuczki hrabiny Sophie.

Od roku 1947, niedoszły dziedzic Kopic i potężnej fortuny Schaffgotschów Hans Ulrich, ubiegał się przy wsparciu matki o odszkodowanie finansowe za pozostawiony/utracony/porzucony na Śląsku majątek. Dopóki nie był pełnoletni (wówczas było to 21 lat) sprawą "odszkodowań" zajmowała się jego matka, reprezentując go jako kolejnego dziedzica. Skomplikowana, powołana do życia przez nowy niemiecki rząd procedura, wymagała bardzo szczegółowego udokumentowania utraconego majątku. Celowo wymagano rzeczy niemal niemożliwych do udokumentowania, aby jak najbardziej zaniżyć sumę należnych odszkodowań.

 

Warto wiedzieć, że odszkodowanie obejmowało jedynie 1% utraconego dochodu od posiadanego majątku. Nie 1% od wartości potężnego majątku, a jedynie od dochodu jaki przynosiły fabryki, huty czy kopalnie należące do Schaffgotschów.

Na pierwszą część odszkodowania Schaffgotschowie musieli sobie długo poczekać. Otrzymali ją dopiero na początku lat 60-tych, drugą dopiero w 70-tych ubiegłego wieku.

W pierwszych powojennych latach młodziutki Hans Ulrich zdobył wykształcenie bankowe i podjął pracę we Frankfurcie nad Menem.

Mając 22 lata, 19 lipca 1949 roku ożenił się z z 26 letnią hrabiną Sidonie von Wuthenau-Hohenturm. 10 kwietnia 1950 roku urodził się ich pierwszy syn, któremu dali na imię również Hans Ulrich (Hans Ulrich Karl Adam Gotthard Maria Christoph Leopold Anton Maximilian Edwin Paul Schaffgotsch).
Kiedy rok później otrzymał propozycję pracy i wyjazdu do Brazylii nie zastanawiał się długo. Bank dla którego pracował we Frankfurcie otwierał swoją filiale w Rio de Janeiro i powierzył mu kierownicze stanowisko. Powodem wyjazdu do Brazylii była również ówczesna, napięta sytuacja polityczna w "nowej Europie". Niemiecka gospodarka i większość kraju nadal leżała w gruzach, a nad Europą znowu zawisło zagrożenie kolejnej wojny, tym razem atomowej pomiędzy wcześniejszymi sojusznikami USA I ZSSR. Brazylia leżąca na odległym kontynencie wydawała się bezpiecznym miejscem, a poza tym gospodarka w tamtym regionie przeżywała właśnie swój rozkwit.
Latem 1951 roku Hans Ulrich z rodziną (żona, syn, brat i matka - hrabina Sophie) wyemigrował do Brazylii. Tam urodziły się jego pozostałe dzieci: 4 lipca 1951 roku syn Carl Friedrich Gotthard Maria Caspar Melchior Balthasar Ulrich Schaffgotsch, 19 lipca 1952 roku pierwsza córka Marie Sophie Paula Wilhelmine Antoinette Sidonie Schaffgotsch, 21 stycznia 1954 roku syn Christoph Bernhard Gotthard Maria Schaffgotsch i 31 stycznia 1962 roku córka Désirée Johanna Paula Marie Henriette Anna Hedwig Schaffgotsch.
Syn Christoph zmarł 24 czerwca 1985 roku, mając zaledwie 31 lat. Zmarł po ciężkim wypadku samochodowym. Pozostałe rodzeństwo żyje do dnia dzisiejszego.

Hans Ulrich przez kilkanaście lat podróżował w interesach pomiędzy Ameryką Południową a Europą. Jego matka hrabina Sophie i młodszy brat Friedrich Carl powrócili z Brazylii do Niemiec już w drugiej połowie lat 50-tych. On sam wrócił na stałe do Niemiec z żoną i dziećmi dopiero około roku 1970.
Po powrocie, inwestując wszystkie swoje oszczędności, kupił jeden z prywatnych banków we Frankfurcie nad Menem. Początkowo interesy szły dobrze, jednak w roku 1974 ówczesna polityka niemieckiego rządu (i pewien nadgorliwy minister) doprowadziła jego bank do upadłości. Stracił prawie wszystko i musiał znowu zaczynać od nowa.
Polskę i swoje Kopice odwiedził dwa razy: po raz pierwszy w roku 1977 aby godnie pochować zbezczeszczone po roku 1945 szczątki swoich przodków, po raz drugi latem 1993 roku (w towarzystwie brata, siostry i dwóch synów) kiedy został zaproszony na spotkanie z mieszkańcami Kopic. W tym samym roku zmarła jego żona hrabina Sidonie. Hans Ulrich dożył 82 lat. Zmarł 3 sierpnia 2009 roku w miejscowości Biberach (Badenia-Wirtembergia) gdzie mieszkał od kilkunastu lat. Po jego śmierci kopicką linię Schaffgotschów reprezentuje jego najstarszy syn Hans Ulrich.

​​

Hans Ulrich i Sidonie byli szczęśliwym i zgodnym małżeństwem. Przeżyli razem 44 lata. Hrabina Sidonie zmarła w wieku 70 lat (31 grudnia 1993). Hrabia Hans Ulrich dożył wieku 82 lat. Zmarł po ciężkiej chorobie 3 sierpnia 2009 r. w Biberach (Bawaria). Kopice odwiedził po wojnie dwa razy. Pierwszy raz w roku 1977 z zamiarem zorganizowania godnego pochówku, wcześniej wielokrotnie sprofanowanych szczątków jego krewnych. Po raz drugi w roku 2003 w towarzystwie bliskich krewnych. 

▷Jeśli korzystasz z / lub udostępniasz mozolnie zebrane i opublikowane przeze mnie tutaj informacje, uszanuj proszę moją pracę/mój czas i podaj źródło, czyli linka/adres mojej strony. Będę Ci za to bardzo wdzięczny :) 

© kopice.org

Ostatnia aktualizacja 18 września 2022

bottom of page